1. Sasaeng
Nie ma osoby, która nie spotkała się z tym terminem. A jeżeli to wasz pierwszy raz – nie martwcie się, dużo nie tracicie. Sasaeng są przeważnie w Korei Południowej, skąd ich nazwa się przyjęła do słowników społeczności na całym świecie. Dla większości są tematem tabu, po prostu się o nich nie mówi. Nie znaczy to, że nie istnieją. By zyskać miano sasaeng trzeba zrobić kilka rzeczy, choć niekoniecznie wszystkie na raz. Należą do nich m.in.:
– prześladowanie idoli,
– włamywanie się do ich domów/dormów,
– kradzież należących do nich rzeczy,
– nękanie idoli,
– wywoływanie wypadków.
Można poszukać, znajdziecie dużo informacji na temat ich „zdobyczy”. Niektóre nawet się z tym nie kryją, tworząc konta społecznościowe i dzieląc się zdjęciami. Część z nich robi to dla popularności, a nie dlatego, że „chcą być bliżej swoich idoli”.
Na szczęście takie zachowania mają przeważnie miejsce w Korei Południowej, jak wspomniałam wyżej. Są również przypadki w Japonii, Chinach bądź rzadziej w Stanach Zjednoczonych.
Nie wszyscy idole sobie z nimi radzą jak np. Kai z EXO, który ma w tym już doświadczenie. Jest to bardzo dla nich stresujące oraz bardzo źle przyjmowane w fandomach.
2. Niepotrzebny hejt wobec idoli i groźby śmierci
Rozumiem, że osoby nie lubią niektórych członków grupy. Sama czasem tak mam. Jednakże do dziś nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy – masywnego hejtu na idoli.
Gdyby jeszcze coś zrobili… Ale często po prostu są.
Na mediach społecznościowych takich jak Twitter, bądź nawet na fancafé pojawiają się naprawdę niemiłe rzeczy.
„Odejdź z grupy”
„Zabij się”
„Jesteś niepotrzebny/a”
Tak mniej więcej brzmią niektóre z nich. Wpływają one na stan psychiczny idoli, doprowadzając do naprawdę nieprzyjemnych konsekwencji. Najgorsze jest jednak to, że często następuje pewien ciekawy mechanizm. Mianowicie:
„Dlaczego on/a to zrobił/a? Przecież nic się nie stało! Odrobiny krytyki nie potrafi przyjąć?!”
I to piszą osoby odpowiedzialne za to. Nie słyszymy tego jednak często, gdyż masowe hejty zdarzają się raz na jakiś czas. Do tego wytwórnie próbują działać na przeciw osobom odpowiedzialnym za tego typu wiadomości, często kończące się na drodze sądowej.
Groźby śmierci również są uciszane, nawet nie wiemy kto ile ich dostaje, czy w ogóle owe istnieją. Najbardziej znaną chyba jest ta napisana do Jimina podczas trasy koncertowej BTS. Ochrona się zaostrzyła, monitorowano prawie wszystko. Stresowało to nie tylko idoli, lecz też fanów, którzy nie mieli nic z tym wspólnego, ale chcieli wspierać swoich idoli.
3. Wygórowane oczekiwania wobec idoli
To bardziej tyczy się koreańskich fanów. Na świecie istnieje dużo kanonów piękna, lecz ten azjatycki, a przede wszystkim koreański jest bardzo wygórowany. Nie chodzi mi o jednorazowe przypadki, lecz zachowanie typu „No wiem, że się zmieniłaś, lecz mi nadal nie pasuje”.
Można to zauważyć przede wszystkim wobec wagi wśród idolek. Przypominają mi się komentarze do Kyli z PRISTIN. Dziewczyna jest krągła, to fakt, lecz nie jest to na tyle problemem, by od razu się tego czepiać. Koreańscy fani jednakże są przyzwyczajeni, że dostają to co chcą. Wiele idolek przechodzi na bardzo niebezpieczne diety, by schudnąć jak najszybciej. Znajdują ekstremalne diety, takie jak dieta kubeczkowa, lecz istnieją bardziej niebezpieczne.
4. Zachowania wobec innych fanów
Wojny fandomowe nie są tajemnicą. Jedną z najkrwawszych była pomiędzy fanami SechsKies i H.O.T.. A dlatego, że wtedy rozstrzyganie ich w internecie nie było modne… Dochodziło do bijatyk. Dobrze to pokazano w dramie Reply 1997. Do tego same słowa Kim Jae Duck’a z Please Take Care Of My Refrigerator również to pokazują:
„Przybiegła do mnie fanka i krzyczała: ‚Oppa! Wygrałam z trzema fankami H.O.T.!’. Jak teraz na to patrzę, wydaje mi się, że krwawiła. Poklepałem ją i powiedziałem, że wykonała dobrą robotę. Teraz bym im tak nie powiedział, ale wtedy byłem z nich dumny.”
Jimin z BTS, który również był gościem w tym odcinku wraz z Jinem oraz Tonym Ahnem, dodał, że jego znajoma nie mogła powiedzieć czyim jest fanem.
W porównaniu do tego, teraz mamy erę bardziej… bezpiecznych? Tak. Bardziej bezpiecznych wojen.
Jednakże nie o to mi chodzi, lecz o traktowanie siebie nawzajem. Niektóre fandomy dziwią się dlaczego dostają etykietkę „rakowych”. Na to wpływa m.in. sposób wymieniania zdań miedzy sobą. Słowa typu „ZOSTAW!!!! OPPA JEST MÓJ!!!!” bardzo odpychają nowych fanów, a w szczególności zaczynających swoją przygodę z k-popem.
Zamiast pomóc zrozumieć, ludzie spotykają wyzwiska, groźby i inne tego typu komentarze. Nie można nawet podzielić się swoją opinią w łagodny sposób, tak by nikogo nie obrazić. Agresja jest sypana na prawo i lewo.
Przez to właśnie nawet spoko fandom dostaje etykietki, trudno się przyznać, że się do niego należy, bo od razu inni na ciebie krzywo patrzą.
5. Zachowania w miejscach publicznych
Tutaj możemy się pochwalić. Czy to na lotniskach, przed koncertami, podczas koncertów jesteśmy bardzo zdyscyplinowani. Lecz każdy medal ma dwie strony, a ta ciemniejsza nie jest taka ładna.
Ludzie przeważnie pchają się na siebie, próbując być jak najbliżej swoich idoli. Wiele osób zostaje poturbowane, nabawiają się ran, czasem nawet złamań. Chcąc choć dotknąć artystów, zapominamy o bezpieczeństwie swoim, jak i innych. Ochroniarze muszą się jeszcze bardziej starać, by nic się nie stało im podopiecznym. Czasem na mediach społecznościowych możemy zobaczyć, jak idole pomagają wstać fankom, bądź ratują je przed upadkiem. Jest to oczywiście efektem pchania się na siebie. Takie zbiorowiska irytują także ich, choć próbują tego nie okazywać. Zagradza im to drogę do np. hotelu po ciężkim locie. Chcą odpocząć, ale nie mogą.
Kończąc już – są to tylko wybrane przeze mnie zachowania, bardzo zgeneralizowane. Jest ich wiele więcej. Zauważyliście jakieś? Podzielcie się nimi!
Tylko mała prośba. Niech to nie zmieni się w wojnę fandomów. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Nie chodzi o porównywanie siebie nawzajem, kto jest lepszy, kto jest gorszy.
Niech wasza dyskusja będzie wymianą przeżyć, wspomnień, argumentów. Niech pojedyncze jednostki nie przysłaniają Wam całego fandomu, gdyż nawet w tym najbardziej „rakowym” znajdziemy kogoś „normalnego”, z kim możemy porozmawiać, nie bojąc się o ocenę i nalepkę.