spot_img

Najnowsze newsy

Relacja z koncertu Seven O’Clock w Warszawie

 

1

Relacja została nam udostępniona przez jedną z członkiń z grupy Seven O’clock Poland Spam Karolinę. Dziękujemy za relację!


Pod klub, w którym miał się odbyć koncert (czyli Odessa Club w Warszawie) przyjechałam już około dziewiątej trzydzieści. Miałam za sobą długą podróż z Dolnego Śląska, ale byłam tak podekscytowana koncertem, że nie czułam zmęczenia.

Jedna z adminek grupki Seven O’Clock Poland Spam zorganizowała numerkowanie. Było to bardzo wygodne, ponieważ dzięki temu nie musieliśmy stać cały dzień pod klubem. Wpisała mnie i moją koleżanką na listę. Obie miałyśmy standardy i miałyśmy numerki dwa i trzy. Potem nasze numerki zostały nam napisane na ręce. Kupiłyśmy również od niej banerki na koncert. To także zorganizowała praktycznie sama.

2

Pod klub wróciłam około godziny 17. Mogłam tam podpisać się na przyniesionej fladze Polski i porozmawiać z ludźmi przed koncertem. Około 18 zaczęliśmy ustawiać się w kolejkę. Niestety zbieg okoliczności sprawił, że koncert się opóźnił i chłopcy pojawili się pod klubem dopiero po 20. Szli w stronę klubu, ale wszyscy fani zachowali się bardzo kulturalnie. Staliśmy na swoich miejscach i skandowaliśmy „Seven O’clock, Seven O’clock”, dopóki chłopcy nie weszli do klubu. Nikt do nich nie podchodził i ich nie zaczepiał, co było bardzo taktowne. Wiem, że na niektórych koncertach zdarzają się pewne nieprzyjemne sytuacje.

Po tym jak chłopcy przyszli, zaczęto stopniowo wpuszczać ludzi do klubu. Na początku weszły vipy, potem goldy i na końcu my, standardy. Stałam w jakimś czwartym rzędzie od sceny, ale widziałam ją bardzo dobrze. Była dosyć mała i zastanawiałam się jak chłopcy się na niej zmieszczą, ale niepotrzebnie się martwiłam. Scena była akurat taka, żeby mogli na niej swobodnie zatańczyć choreografie.

3

Na scenę wchodzili specjalnymi schodami. Na górze prawdopodobnie mieli pokoje, w których mogli się przygotować.

Na początku wykonali dwie swoje piosenki – jedną debiutancką, czyli „Echo”. Potem się z nami oficjalnie przywitali i przedstawili, każdy po kolei. Mieliśmy tłumacza, który przekładał ich słowa (jeśli akurat mówili po koreańsku, a nie po angielsku) na polski.

Chłopcy przedstawiali swoje choreografie, ale tańczyli też dużo coverów. Całym zespołem zatańczyli kawałek „Fake Love” i „DNA” od BTS. Do tego mieli też występy w unitach. Po dwóch/trzech członków, śpiewali piosenki (swoje oraz innych wykonawców, również takie w całości po angielsku) oraz tańczyli covery. Dwóch członków, czyli Hangyeom (lider) i maknae Taeyoung, mieli swoje solowe występy.

Często zmieniali stroje, w których byli na scenie. Jeśli akurat nie występowali, to wchodzili na górę, żeby się przebrać do następnego występu.

Zawsze po paru piosenkach robili przerwę, pytali się nas jak się nam podobało, rozmawiali z nami i zapowiadali kolejny występ.

Mieli dużo integracji z fanami, można było np. przybić im piątkę. Często brali też telefony od osób w pierwszych rzędach i nagrywali siebie.

Zwracali bardzo dużą uwagę na poszczególnych fanów, wskazywali na nich, uśmiechali się, machali, wysyłali serduszka. Również na tych z dalszej części widowni m.in. mnie.

Przed „ostatnią” piosenką każdy z nich mówił, co mu się podobało i dziękował za to, że mogli tutaj wystąpić. Lider Hangyeom jako ostatni podziękował również Beyond oraz Staffowi.

Andy, który dopiero co dołączył do zespołu, przy swoim pożegnaniu powiedział, że po koncercie będą szli na pierogi, co było bardzo urocze.

Po pożegnaniu zatańczyli swoją ostatnio wydaną piosenkę czyli „Get Away”. Zeszli ze sceny, ale po chwili na nią wrócili. Mieli na sobie białe koszulki z logo zespołu, każda z nich była podpisana przed wszystkich członków. Zaśpiewali „Take It On”. W trakcie piosenki ściągali koszulki (pod spodem mieli czarne t-shirty, część oficjalnego merchu sprzedawanego podczas trasy) i rzucali je w widownię lub podawali wybranym fanom.

To była ostatnia piosenka i chłopcy zeszli ze sceny. Wszedł na nią organizator koncertu, który przeprosił nas za czasowy poślizg. Wyjaśnił, że przylecieli z Londynu do Gdańska i stamtąd musieli jechać pociągiem do Warszawy. Zaprosił nas również na inne koncerty np. Alphabat i Masc. Powiedział, że przy wyjściu na stolikach czekają specjalne listy. Można na nich wpisać swojego maila, a oni wylosują osoby, które również otrzymają podpisaną przez chłopaków koszulkę.

Po tym był selfie event. Można było sobie zrobić zdjęcie z całym zespołem lub z poszczególnym członkiem. Chłopcy ustawili się pod sceną, a przed nimi można było ustawić się w kolejce do zdjęcia (przesyłam moje dwa z Hangyeomem i Andim). W tym czasie również sprzedawano merch. Na jakiś czas przed koncertem obniżono ceny biletów. Z tego względu osoby, które kupiły wcześniej, droższe bilety dostawały za darmo niektóre przedmioty z merchu. Ja jako, że kupiłam droższy bilet standard dostałam eco-bag i karty ze zdjęciami chłopców.

4

5

Cały koncert oceniam naprawdę dobrze. Na początku trochę się denerwowałam tym opóźnieniem, ale widok chłopców wchodzących do klubu, a potem cały koncert mi to wynagrodził. Chłopcy zachowywali się naprawdę w kochany sposób, dużo z nami rozmawiali pytali się o różne rzeczy. Nie widać było po nich zmęczenia, mimo że był to ich trzeci koncert pod rząd.

Kiedy podeszłam do Andiego zrobić sobie zdjęcia, zapytał mnie on, jak mi się podobało na koncercie, co było bardzo miłe. Potem spytałam się go, czy mogę go przytulić i również się zgodził bez żadnego problemu.

6

Naprawdę mam niesamowite wspomnienia związane z tym koncertem, chłopcy wyglądali cudownie, widać było, że cieszą się, że mogą dla nas wystąpić. Minęło już parę dni, a ja wciąż przetwarzam w głowie momenty z koncertu i uśmiecham się do siebie jak głupiec. Wspaniałe przeżycie.

7


Jeszcze raz dziękujemy Karolinie za relację z koncertu i zachęcamy więcej ludzi brać udział w takich wydarzeniach. Bo jak zostało już wyżej wspomniane jest to wspaniałe przeżycie!  

Przypominamy, że chłopcy z Seven O’clock udzielili nam wywiadu: 

Najnowsze newsy

Warte twojej uwagi