Mamy przyjemność przedstawić wam Manae Shimizu-Kaczmarczyk, która w ramach projektu „Azja bez tajemnic z K-POP LIVE POLSKA!” zgodziła się udzielić nam wywiadu. Opowiedziała nam, jak wygląda jej życie w Polsce jako osoba posiadające obie narodowości.
Jak ci się żyje w Polsce? Miałaś kiedykolwiek pomysł by wrócić do Japonii?
Nie miałam pomysłu, żeby „wrócić”, bo nie urodziłam się tam, tylko w Polsce i wychowywałam się tutaj. Mimo około 2 letniego pobytu w Japonii w okresie przedszkolnym nie identyfikuję się jako obywatelka Japonii (nie mylić z „wypieram moje pochodzenie”). Myślałam wiele razy o przeprowadzce, ale jest to wymagające przedsięwzięcie, na które nie mogę sobie aktualnie pozwolić.
Dla sprostowania- czuję się Japonką, ale nie czuję się obywatelem kraju, jakim jest Japonia. Nie mieszkałam tam wystarczająco długo, by czuć głęboką więź z tym krajem.
Czego najbardziej brakuje tobie w Polsce, a jest w Japonii?
Słodyczy… dorayaki, taiyaki, ramune, melonpan, anpan i wiele innych. Ogólnie Polska i Japonia mają genialne kuchnie. Ciężko mi wybrać, która jest lepsza, ale zdecydowanie brakuje mi takich oryginalnych, prostych, ogólnodostępnych słodyczy japońskich
Gdybyś miała jedną rzecz z Japonii wprowadzić w Polsce, to co to by było?
OPIEKA ZDROWOTNA. W Polsce dostałam kromkę chleba i kostkę pasztetu w szpitalu, mimo że zaznaczyłam, iż jestem wegetarianką. To samo moja siostra – ma nietolerancję laktozy, badania robił ten sam szpital, który karmił ją zupkami mlecznymi. W Japonii może nie ma darmowych posiłków w szpitalach, są płatnym dodatkiem (nie kosztuje oczywiście tyle co danie w restauracji, jest o wiele tańsze, ubezpieczenie pokrywa część kosztów), ale za to są przygotowywane pod pacjenta, uwzględnia jego dietę oraz czego nie lubi. Nie raz spotkałam się z nieprofesjonalnym podejściem lekarzy w Polsce. Czy to w przychodni, czy też w innych placówkach leczniczych dużo z nich sympatią i empatią nie pałało do chorych. W Japonii coś takiego nie przejdzie, klient (w tym przypadku pacjent) jest osobą, która płaci za ubezpieczenie, więc jest „pracodawcą” lekarzy. Pracownicy służby zdrowia odnoszą się z szacunkiem do pacjentów, którzy odpowiadają tym samym.
Wiemy, że uczyłaś się w polskich szkołach. Jak uczniowie i nauczyciele reagowali na twoje imię i nazwisko?
To jest najlepsze pytanie, jakie mogliście mi zadać. Moje imię i nazwisko (mam 2 imiona i 2 nazwiska – po jednym polskim i po jednym japońskim) było przekręcane na wszelkie możliwe sposoby. Niektórzy nigdy za mojej kadencji szkolnej nie powiedzieli mojego imienia poprawnie. Nie przeszkadza mi to, bo dzięki nietypowemu imieniu nie byłam wywoływana do tablicy czy też pytana na lekcjach. Nauczyciele bali się wtopy przy innych uczniach.
Co do rówieśników, to nie obyło się bez docinków. Na szczęście rodzice raczej starali się posyłać mnie do dobrych szkół, aby uniknąć zbędnych nieprzyjemności. Nie zawsze się to udawało, ale byłam na tyle silnym dzieckiem, że rasistowskie żarty dotyczące mojego imienia po mnie spływały. W czasach gimnazjalnych i licealnych wzbudzałam sensację. Pytania o zdrobnienie i znaczenie były bardzo częste, ale nie irytowały mnie nigdy. Wręcz cieszyłam się, że kogoś fascynuje moje imię i pochodzenie.
Czy miałaś jakieś negatywne doświadczenia w związku z pochodzeniem z innego kraju?
Oczywiście, że tak. Tak jak każdego spotykają nieprzyjemności związane ze swoim wyglądem, to w moim przypadku przytyki nie kończyły się na mojej wadze czy też żartach o kolorze włosów, jak w przypadku europejskiej urody. Dzieci często wykazywały się dużą kreatywnością w dokuczaniu mi. Na początku bolało, wracałam do domu płacząc, potem przyzwyczaiłam się do tego i zauważyłam, że jak się śmieję razem z nimi, to dają mi spokój. Teraz te żarty się powtarzają, mam wrażenie, że skończyły się pomysły na nowe wyzwiska, więc po prostu odpowiadam „ta, słyszałam to wiele razy, wysil się trochę”. Oczywiście nie daje sobie wejść na głowę, stawiam jasną granicę znajomym z czego mogą żartować, a z czego nie. Mając już 22 lata, potrafię skutecznie się bronić. Czasem zdarzają się akty agresji, nawet dzisiaj. W podstawówce zostałam pobita przez starszego chłopaka w szkole. Jako pierwszoklasistka nie miałam szans się bronić. Teraz potrafię, albo wymigać się od takich sytuacji, poprosić o pomoc czy też sama zareagować poprawnie.
Miałaś jakieś problemy z zaaklimatyzowaniem?
Oj spore. Jako 2 latka mieszkałam przez 2 lata w Japonii. Czyli moment, kiedy zaczyna się dziecko uczyć mówić. Po powrocie do Polski nie mówiłam słów po polsku i zostałam posłana do przedszkola. Przypomniała mi się historia o tym, jak poszłam siku i nie było papieru toaletowego. Przedszkolanka nie rozumiała o co mi chodzi, gdy powiedziałam „toireto pepa ga nai”. Pamiętam, jak darłam się wniebogłosy i płakałam.
Przez częste docinki rówieśników, mimo że byłam w okresie „śmiania się” z ich „super śmiesznych” żartów próbowałam się wybielić. Smarowanie się sokiem z cytryny, nie opalanie się, noszenie soczewek niebieskich, ubieranie się jak każdy, rozjaśnianie włosów, obsesyjna depilacja całego ciała, noszenie butów na obcasie, żeby wyrównać wzrost itd… Dopiero po poznaniu mojego obecnego narzeczonego zaakceptowałam w pełni kim jestem i jak wyglądam, a wszystkie zabiegi urody, jakie robię, są świadomym wyborem nie po to, żeby się dostosować do reszty, tylko żebym czuła się sama ze sobą dobrze. Poznałam go w 2020, więc stosunkowo niedawno. Mimo że mówiłam, że mnie to „nie rusza”, zostawiło piętno na psychice i podświadomie próbowałam się dostosować – oczywiście bezskutecznie, bo nadal wyróżniałam się od reszty.
A jakiego języka przeważnie używacie w domu ?
Ciężko powiedzieć. Ja z mamą rozmawiam 50/50 po polsku i po japońsku.
Chyba polski jednak dominuje. Z tatą i siostrą rozmawiałam tylko po polsku. Gdy jestem sama z mamą i siostrą (w trójkę), to wtedy wkracza japoński, ale gdy jesteśmy wszyscy, to polski dominuje.
Lubisz japońską kuchnię ? Czy gotujecie japońskie potrawy w domu ?
KOCHAM. Japońskie jedzenie jest świetne. Jestem niestety kuchenną łamagą. Moim popisowym daniem są płatki z mlekiem. Za to mój narzeczony bardzo dobrze odnajduje się w kuchni i potrafi robić japońskie dania. Podpatrzył jak moja mama gotuje i teraz serwuje mi takie same pyszności.
Jaką muzykę słuchasz na co dzień ?
Tutaj zawiodę wszystkich fanów azjatyckiej muzyki. Nie słucham ani kpopu ani jpopu, ani innych tego typu. Ogólnie nie słucham piosenek. Słucham utworów. Słucham hardcoru, uptempo, techno, hard techno itd. Ogólnie muzyki elektronicznej z ostrzejszym brzmieniem.
Czy chciałabyś opowiedzieć o jakieś śmiesznej sytuacji z twojego życia związaną z Japonią?
Tak na szybko to mogę tylko przywołać wspomnienie o metrze. W życiu nie zdarzyło mi się jechać metrem w Tokio w godzinach szczytu, ale kiedyś musiał nadejść ten pierwszy raz. Gdy metro przyjechało na stację, było tak dużo ludzi, że stwierdziłam, że poczekam na następny. Następny też był pełny. I następny, i następny… stałam przez 40 minut na dworcu metra i czekałam, aż przyjedzie coś pustego. Nie doczekałam się. Matka wepchnęła mnie z irytacją do środka, bo miała dość mojego ciągłego jęczenia, że jest zatłoczony. Nie mam pojęcia, jak się zmieściłyśmy.
Kolejna też jest związana z metrem. Tym razem jechałam sama z siostrą. Bez kogoś, kto ogarnia komunikację miejską w Japonii. Jestem osobą, która pojedzie w drugą stronę, bo pomyli przystanki, zgubiłam się nie raz w Galerii Katowickiej, nie potrafię trafić do domu, bo jest za ciemno czy spadł śnieg. Mam OKROPNĄ orientację w terenie. Widzieliście kiedyś mapę metra w Tokio? Jak nie, to sobie zerknijcie. Wyobraźcie sobie mnie z młodszą siostrą, która tak samo jak ja nie ogarnia, jaki jest powrót do domu z Harajuku. Weszłam złym wejściem, pomyliłam perony, napisy leciały za szybko, żebym zdążyła je przeczytać i porównać z mapą. Mama krzyczy, że dalej nie ma nas w domu, ja mam gluty do kolan od płakania, bo nie mam zielonego pojęcia, gdzie jestem. Pan w okienku mówił za szybko i nie zrozumiałam nic, gdy spytałam o drogę. Osoba, którą zapytałam o drogę, okazała się być Koreanką, która nie mówiła ani po angielsku ani po japońsku. Telefon zaczynał mi się rozładowywać. Finalnie nie mam pojęcia, jak dotarłam do domu. NIGDY WIĘCEJ NIE JADĘ SAMA METREM W TOKIO.
Dziękujemy Manae za wzięcie udziału w naszym projekcie i jesteśmy szczęśliwi, że mieliśmy możliwość dowiedzieć się tyle ciekawych rzeczy o życiu osoby z dwoma narodowościami.
Zapraszamy na media społecznościowe Manae:
Edytor: Grazia