Książka „Z tej strony Sam” miała swoją premierę całkiem niedawno. Zdążyliście ją już przeczytać? Jeśli tak, to jakie są Wasze wrażenia? Chusteczki były koniecznie, czy może historia aż tak Was nie poruszyła i obyło się bez łez? Dajcie znać w komentarzach, a my zapraszamy do przeczytania naszej recenzji poniżej.

Podstawowe informacje:
Tytuł: Z tej strony Sam
Autor: Dustin Thao
Wydawnictwo: Prószyński i S-Ka
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 328
Opis:
Julie Clarke ma siedemnaście lat i wielki apetyt na życie. Chce wyprowadzić się z małego miasteczka, rozpocząć studia w college’u i spędzić lato w Japonii ze swoim ukochanym – Samem. Niestety, Sam ginie w wypadku, a życie Julie traci sens. Dziewczyna nie może pogodzić się z tragedią, dlatego nie pojawia się nawet na pogrzebie. Pozbywa się też rzeczy Sama i chce o nim na zawsze zapomnieć.
Po odkryciu pewnej wiadomości od chłopaka wspomnienia wracają jednak ze zdwojoną siłą, tak samo jak chęć usłyszenia jego głosu. Julie postanawia zadzwonić na jego komórkę, by usłyszeć wiadomość nagraną na automatyczną sekretarkę. Właśnie wtedy ma miejsce cud – Sam odbiera telefon. Połączenie nie może trwać wiecznie, a Julie będzie zmuszona do pożegnania się z Samem już na zawsze. Jak ma to zrobić, skoro z każdą kolejną chwilą coraz trudniej jest pozwolić chłopakowi odejść? Rodzina i przyjaciele Sama też za nim tęsknią. Czy Julie zdradzi im swój sekret?
Recenzja:
„Z tej strony Sam” to książka, o której bardzo dużo się mówiło, że złamie ci serce, sprawi, że wylejesz hektolitry łez i nie będziesz mógł o niej zapomnieć. Szczerze muszę przyznać, że w moim przypadku tak się nie stało. Nie porwała mnie, ale nie oznacza to, że jestem całkowicie na „nie”.
Książka opowiada historię Julie i Sama, których wspólne szczęście i plany na przyszłość zostają przerwane, gdy Sam ginie w wypadku. Julie nie może się pogodzić z jego śmiercią i z tym, że nie dano jej się z nim pożegnać. Jednak sprawy przyjmują niespodziewany obrót, gdy z rozpaczy dzwoni do niego, a Sam… odbiera telefon. Młodzi dostają drugą szansę, aby się pożegnać, ale nie będzie to dla nich takie proste.
„Z tej strony Sam” jest z pewnością historią, z którą warto się zapoznać, choćby przez wzgląd na problem, który porusza – jak dalej żyć po stracie ukochanych? Dużym plusem książki jest przedstawienie różnych sposobów radzenia sobie ze śmiercią bliskiej osoby, to jak autor pokazał, że każdy człowiek może przeżywać taką tragedię inaczej i że nie ma w tym nic złego.
W trakcie historii Julie zauważa, że kontakt ze zmarłym Samem zakłóca jej kontakt z innymi, ponieważ odkąd może znowu z nim rozmawiać żadne wiadomości i połączenia od innych osób do niej nie dochodzą. Dopiero gdy pożegnała się z Samem na stałe, otrzymała wszystkie powiadomienia. Uważam, że jest to naprawdę piękna przenośnia, która pokazuje, że nie możemy trzymać się kurczowo przeszłości, tylko musimy żyć dalej, bo inaczej przegapimy wszystkie dobre rzeczy, które dzieją się teraz.
Szczerze spodziewałam się wielu emocjonujących scen, które wyciskały by ze mnie łzy przez wzgląd na tematykę książki. Przyznaję jednak, że nie znalazłam ich tutaj. Pojawiały się oczywiście smutne momenty, kiedy bardzo współczułam bohaterom, ale czegoś mi tutaj brakowało. Tak samo brakowało mi czegoś w relacji naszych głównych postaci: Julie i Sama. Wynikało z opisów, że ta dwójka jest bardzo zakochana, jednak w trakcie ich rozmów nie odczuwałam tego, czasem były jakby pozbawione emocji i dramatyzmu, które myślę, że powinny im towarzyszyć w sytuacji, w której się znaleźli. To wszystko sprawiło, że nie zżyłam się z bohaterami na tyle, ile się spodziewałam.
Mam też wrażenie, że książka mogłaby być odrobinę krótsza, gdyż często pojawiały się sceny, które moim zdaniem nie za wiele wniosły do historii. Mimo to książkę szybko się czyta i znajdziemy tam parę naprawdę pięknych cytatów. Na uznanie zasługuje również śliczna okładka! To prawdziwe dzieło sztuki i aż miło na nią popatrzeć.
Podsumowując, uważam, że jest to książka warta przeczytania, bo porusza ważny problem, jednak nie jest to historia, która zostanie w mojej głowie na dłużej i po którą sięgnę jeszcze raz. Oczekiwałam bardziej emocjonujących scen, które chwyciły by mnie za serce, ale ponieważ nie jestem osobą, która często płacze przy książkach, to problemem może być nie sama lektura, a ja. Dlatego szczerze zachęcam Was do sięgnięcia po nią, bo może właśnie w Was wywoła łzy i uczucie rozbicia po jej zakończeniu.
~Nari
Za możliwość przeczytania książki dziękujemy wydawnictwu Prószyński i S-Ka!
Moderator: Grazia
Edytor: ECHo