Zuzanna Frymark (zuzacantsleep) to polska influancerka oraz artystka muzyczna. W swoich filmach na Tik Toku opowiada głównie o życiu i kulturze Korei. Poczynania młodej gwiazdy śledzi ponad 150 tysięcy osób!
https://www.tiktok.com/@zuzacantsleep?
Wywiad z Zuzią przeprowadziła jedna z naszych adminek – Blue. Zapraszamy do zapoznania się z poniższymi odpowiedziami.
B.: Jesteś jedną z najpopularniejszych influencerek w Polsce opowiadających o Korei. Skąd pomysł, by dzielić się swoimi doświadczeniami ze światem? Nie obawiałaś się hejterów lub ludzi uważających się za ekspertów w tym temacie? Często ich spotykasz?
Z.F.: Zacznijmy od tego, że nie spodziewałam się, że mój kanał na Tik Toku tak bardzo się rozwinie. Udało mi się osiągnąć 100 000 obserwujących w cztery miesiące od udostępnienia pierwszego filmiku w tej aplikacji. Pomysł, by dzielić się doświadczeniami ze światem, wziął się z mojej frustracji, że jest bardzo mało źródeł w polskim Internecie, które w rzetelny sposób opowiadałyby o Korei. Na Tik Toku nie było wcale takiego kontentu, ponieważ większość była kierowana do osób interesujących się k-popem. Sama jestem fanką tego gatunku, jednak brakowało mi typowo edukacyjnego kontentu. W Polsce często nie ma możliwości nauki koreańskiego, więc chciałam ułatwić poznanie tego języka, na przykład poprzez dawanie dodatkowej motywacji. Mieszkałam w Korei rok i początkowo opanowanie języka było dla mnie niewyobrażalne, a pomimo tego nauczyłam się go i tym sposobem chcę pokazać innym, że jest to osiągalne. Jeśli chodzi o hejterów, to nie obawiam się ich, bo mam ogromną wiedzę na temat Korei i informacje, o których mówię na Tik Toku są autentyczne. Bardziej obawiałam się ludzi komentujących mój wygląd lub sposób, w jaki się wysławiam. Widząc owe komentarze, nie odpowiadam na nie, bo uważam, że nie powinnam się nikomu tłumaczyć.
B.: Skąd zainteresowanie właśnie Koreą?
Z.F.: Zaczęło się od zmiany profilu w liceum z humanistycznego na IB. Poznałam tam chłopaka, który tańczył kpopowe choreografie na przerwie i bardzo mnie to zafascynowało. Zaczęłam się interesować i pogłębiać wiedzę o różnych kpopowych zespołach. Zaczęłam uczyć się koreańskiego i przebywałam w środowisku fanów tego gatunku muzyki, co jeszcze bardziej rozpaliło we mnie tę pasję.
B.: Widać, że to jedno zainteresowanie odegrało wielką rolę w Twoim życiu. Jak myślisz, co by było, gdybyś się poddała, uznała, że to tylko faza przejściowa i nie potrzeba zaczynać nauki koreańskiego. Istnieje w ogóle taka możliwość?
Z.F.: Myślę, że moje życie byłoby mniej kolorowe. Zapewne poszłabym na studia związane z biznesem i znalazłabym sobie jakieś inne zainteresowanie, prawdopodobnie zespół lub artystę solowego. Zasmuca mnie myśl, że mogłabym nie poznać wielu wspaniałych ludzi. Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej niż obecnie.
B.: Opowiadając o Korei, słychać w Twoim głosie pewną radość, tak jak mówisz, dzięki pasji twoje życie jest pełne kolorów. Wiadomo jednak, że w obcym kraju spotyka się różnych ludzi. Często spotykałaś się z aktami rasizmu lub czułaś się odmieńcem, mieszkając w Azji?
Z.F.: Osobiście nigdy nie spotkałam się z aktami rasizmu. Jedynie pewnego razu ktoś nie chciał mnie wpuścić do restauracji, jednak nie przejęłam się tym, gdyż nie uważam tego incydentu za ogromny problem. Mogło to wynikać z mojego koloru skóry, ponieważ osoby, które nie są białe i jednocześnie będące obcokrajowcami w Korei mają o wiele gorzej. Moja czarnoskóra koleżanka nie została wpuszczona do klubu, ponieważ powiedzieli, że nie wpuszczają brudnych obcokrajowców. Niestety słyszałam wiele historii tego typu, jednak uważam, że jestem w całkiem dobrej sytuacji, bo nigdy takich zachowań ze strony Azjatów nie doświadczyłam. Zawsze było mi przykro, gdy patrzyłam na odmienne traktowanie mnie i mojej koleżanki, mimo tego że obie pochodzimy spoza Korei. Bycie białą osobą w Korei ma również swoje plusy, jak na przykład dostawanie komplementów dotyczących wyglądu.
B.: Jak wyglądają studia za granicą? Różnią się od tych w Polsce?
Z.F.: Studia za granicą różnią się diametralnie. Nie chciałam studiować w Polsce, dlatego że wybór kierunków był bardzo ograniczony i mam wrażenie, że nauka w naszym kraju polega na zapamiętywaniu formułek. Brakuje przydatnej nauki polegającej na tym, że uczniowie uczą się poprzez eksperymenty i doświadczenia. W pewnym momencie mojego życia chciałam iść na SGH, ponieważ łączyłam swoją przyszłość z biznesem. Dowiedziałam się jednak, że poziom matematyki jest tam bardzo wysoki, co uważam za niepotrzebne, gdyż z późniejszego doświadczenia wiem, że wiedza z tego przedmiotu jest potrzebna na poziomie podstawowym. W dodatku studiując za granicą, można poznać wielu wspaniałych ludzi z całego świata, co bardzo otwiera światopogląd.
B.: Trudno jest się dostać na takie studia?
Z.F.: Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ każde studia mają inny próg. W Anglii uniwersytety podchodzą indywidualnie do każdego potencjalnego studenta. Aplikując na studia, trzeba napisać list motywacyjny wyjaśniający, dlaczego akurat na te studia chcemy się dostać, pokazując się z najlepszej strony. W ten sposób uniwersytet jest w stanie dać nam ofertę, a gdy list bardzo się spodoba, można dostać się na uczelnię od razu, niezależnie od wyniku matury.
B.: Nie tak dawno wydałaś swoją pierwszą solową EP-kę. Skąd czerpiesz inspirację do tworzenia piosenek?
Z.F.: Od zawsze interesowałam się muzyką, chodziłam na zajęcia z rytmiki, uczyłam się grać na gitarze, pianinie i marzyłam, aby nagrać własną piosenkę. Dotychczas współpracowałam z innymi, a bardzo zależało mi na własnej muzyce. Pisanie tekstów o moim życiu jest pewnym sposobem terapią, pomagającą w przetwarzaniu emocji. Moja muzyka jest inspirowana muzyką koreańską.
B.: Planujesz rozwinąć swoją karierę muzyczną, nagrać jakieś teledyski?
Z.F.: To moje największe marzenie. Zawsze uważałam muzykę za największą pasję. Obecnie mam nieco więcej czasu dla siebie i jestem w stanie rozwinąć się muzycznie. Tworzenie muzyki jest bardzo drogie i czasochłonne, jednak wiem, że warto robić to, co się kocha. Mam nadzieję, że cała moja ciężka praca wróci do mnie i da należyte efekty.
B.: Co do CCC Kpop Tour, pojawił się lekki skandal z doborem influencerów, którzy promowali wydarzenie, bo część z nich nie ma nic wspólnego z kpopem ani Azją. Co sądzisz o tej sytuacji?
Z.F.: Uważam, że to dobrze, że kpop przestał być tematem tabu. Aczkolwiek jest to prawda, że pomysł z dobraniem influencerów do głównej reklamy sesji był nietrafiony, choć jestem w stanie to zrozumieć, ponieważ w Polsce nie ma zbyt wiele popularnych osób powiązanych z Koreą. Myślę, że jednak gdyby wśród tych osób pojawił się ktoś mający jakikolwiek związek z Koreą, odbiór mógłby być zdecydowanie lepszy. Plusem jest to, że osoby niezainteresowanie kpopem, przychodząc na taki event, by poznać influencerów, mogą zainteresować się Koreą i być może nawet polubić ten gatunek muzyczny.
B.: Myślałaś o tym, aby kiedyś samej zorganizować jakiś event?
Z.F.: Zdecydowanie tak. Myślę, że byłoby to świetne doświadczenie i szansa na spotkanie wielu osób. Nie wiem jednak, czy nie jest na to zbyt wcześnie, ponieważ jestem początkującą twórczynią internetową, ale być może w przyszłości się to uda.
B.: Praca w sieci niesie ze sobą wiele miłych sytuacji, m.in. właśnie współprace. Pojawia się jednak również hejt. Gdybyś mogła podjąć decyzję ponownie, zostałabyś osobą publiczną?
Z.F.: Myślę, że tak, ponieważ jestem osobą mającą dużo do zaoferowania. Zawsze marzyłam, aby występować na scenie. Hejt jest okropny, prowadzi do spadku samooceny, depresji, jednak uważam, że trzeba monitorować siebie i w razie potrzeby iść na terapię lub z kimś porozmawiać. Osobiście nie miałam takich sytuacji i mam nadzieję, że mnie to nie spotka. Moja koleżanka mająca duże zasięgi na Tik toku powiedziała mi, abym nie sprawdzała negatywnych komentarzy ludzi. Wydaje mi się, że jestem w stanie pokazać jeszcze więcej i myślę, że jestem na dobrej drodze do spełnienia mojego największego marzenia.
B.: To już wszystkie przygotowane przez nas pytania. Bardzo dziękujemy za rozmowę i poświęcony czas!
Z.F.: Również bardzo dziękuję.
Edytor: Mania